Sprzedaż detaliczna dalej pod presją

Dostaliśmy dzisiaj kolejną paczkę danych z polskiej gospodarki. Niestety w większości odczyty rozczarowały. Sprzedaż detaliczna zaliczyła w maju kolejny spadkowy miesiąc obniżając się w ujęciu realnym (czyli po skorygowaniu o inflację) o 6,8% r/r. To słabszy odczyt od rynkowych oczekiwań (-5,7%). W ujęciu miesięcznym sprzedaż obniżyła się o 1,1% m/m po wyłączeniu czynników sezonowych i kalendarzowych.

Spadek sprzedaży w maju miał szeroko zakrojony charakter, na co wskazuje spadek w ujęciu rocznym we wszystkich podawanych przez GUS kategoriach. Tym bardziej dane rozczarowały, że coraz mniejszy wpływ ma wysoka baza statystyczna z ubiegłego roku wygenerowana przez wydatki uchodźców i na uchodźców oraz przez paniczne zakupy po wybuchu wojny. Coraz więcej niestety trzeba przypisywać utrzymującej się słabości polskiego konsumenta. Analizując pojedyncze kategorie uwagę zwraca rosnąca od trzech miesięcy sprzedaż paliw (można to po części wiązać z wysoką elastycznością cenową popytu na paliwa i ich spadającymi cenami w ostatnich miesiącach). Jednakże, w ujęciu rok do roku dalej notujemy tutaj dwucyfrowy spadek (-11,8% r/r). Poprawa nastrojów konsumentów obserwowana w ostatnich miesiącach nie znajduje cały czas odzwierciedlenia w sprzedaży dóbr trwałych (sprzedaż mebli, sprzętu RTV i AGD w maju -14,8% r/r). Względem naszych prognoz rozczarowały również sprzedaż farmaceutyków i kosmetyków oraz odzieży i obuwia (spadki po 3,3% m/m).

Równocześnie zostały opublikowane dane o koniunkturze konsumenckiej, które wskazały na dalszą poprawę nastrojów. Jednakże, poprawiający się od końcówki ubiegłego roku sentyment konsumentów nie ma większego przełożenia na ich zachowanie w ostatnich miesiącach, podobnie jak delikatna poprawa, której można ostatnio doszukiwać się w wynagrodzeniach realnych. Dlaczego tak się dzieje? Część odpowiedzi tkwi w opóźnieniach między zmianami sentymentu i punktami zwrotnymi w twardych danych. Część jednak, trzeba wiązać ze naturą wcześniejszego pogorszenia sentymentu. Strach przed skutkami kryzysu energetycznego sprawił, że nastroje pogorszyły się bardziej niż wynikało to ze zmian konsumpcji.

Na podstawie dzisiejszych danych można już śmiało stwierdzić, że 2Q23 był trzecim z rzędu kwartałem ze spadkiem konsumpcji prywatnej w ujęciu r/r. Wyglądamy już jednak II połowy roku, kiedy odczuwalne powinny być skutki poprawy płac realnych (dynamika r/r wydźwignie się powyżej zera). Najgorsze w konsumpcji za nami.
Produkcja budowlano mieszkaniowa również zaskoczyła w maju in minus: spadkiem o 0,7% r/r zamiast oczekiwanego wzrostu o 1,5% r/r (nasza własna prognoza była zgodna z konsensusem). Źródłem rozczarowania była przede wszystkim działalność deweloperska (budowa budynków), której wartość była o 12,2% mniejsza niż przed rokiem. Nie spodziewaliśmy się tutaj znakomitych wyników, gdyż wysokie stopy procentowe i zapaść kredytów hipotecznych tłumią aktywność na rynku mieszkaniowym, ale skala spowolnienia nas tutaj mimo to zaskoczyła. W pierwszym kwartale 2023 r. zaczęła już odbijać sprzedaż mieszkań, a zbliżający się start programu kredyt 2% sugerował lekką poprawę koniunktury u deweloperów. Statystyki pozwoleń na budowę i rozpoczętych inwestycji sugerują jednak, że musimy jeszcze na to poczekać. Produkcję budowlano-montażową w maju ratować więc musiały inwestycje infrastrukturalne, które wzrosły o solidne 9,1% r/r.

Źródło: Bank Pekao SA
22.06.2023
Tagi: gospodarka, sprzedaż detaliczna, konsumpcja